Do poczytania

Satyra jest sztuką poszukiwania skrótu (nie mylić z chodzeniem na skróty). Ktoś, kto ma zamiar rozśmieszyć kogoś innego, musi się nieźle napracować, żeby to, co wymyślił, było jednocześnie jak najbardziej zabawne i możliwie krótkie. Kiedy się pisze monolog, wiersz, albo piosenkę, jedną z najważniejszych czynności jest bezlitosne skreślanie z tego, co już się napisało. Nie wiem, jak to robią rysownicy (nigdy w życiu niczego zabawnego nie narysowałem), ale podejrzewam, że oni mają najtrudniej. Satyryk mówiący lub śpiewający może sobie pomóc rekwizytem, gestem, głosem, może mrugać, śmiesznie wyglądać, uśmiechać się do widza. Życzliwa publiczność potrafi cierpliwie czekać na coś zabawnego. Niekiedy przez cały recital. W przypadku rysunku, satyryk ma tylko kilka sekund. Trudno mi sobie wyobrazić widza, który przez kilkanaście minut wpatruje się w obrazek, zastanawiając się czy coś go w nim śmieszy. Kawałek kartki, kilka kresek, czasami parę słów owiniętych w dymek - to wszystko. Trudna praca. Zatem korzystając z faktu, że konkurs, którego efekty razem oglądamy, odbywa się w robotniczej Łodzi, w maju, jeszcze w atmosferze Święta Pracy, pozwolę sobie wznieść okrzyk:

"NIECH ŻYJĄ RYSOWNICY - SATYRYCY. LUDZIE CIĘŻKIEJ ROBOTY, KOWALE DOBREGO HUMORU, PIÓRKIEM, WĘGLEM, PĘDZLEM I PISAKIEM W POCIE CZOŁA WYKUWAJĄCY UŚMIECHY NA TWARZACH ROBOTNIKA, CHŁOPA I INTELIGENTA PRACUJĄCEGO (CORAZ CZĘŚCIEJ ZA GRANICĄ)!"

P.S. Komentarz do ubiegłorocznej edycji konkursu pisał Andrzej Poniedzielski. Przestudiowałem Jego tekst, bo lubię wiedzieć, co na dany temat myślą koledzy po piórze, bo chcę solidnie wywiązać się z powierzonego mi zadania. Andrzej pozwalał sobie na żarty z "nierzeczności" Łodzi. Pisał o wodach wyobraźni, o brzegu że Wielka Łódź odbija, użył żeglarskiego pozdrowienia "A hoj!". Nie minął rok. Dziś rano przeczytałem w jednej z gazet: "Łódź zrobi sobie rzekę". Podobno naukowcy z Centrum Ekohydrologii, wspierani przez władze miasta, przygotowali projekt przekształcenia strumyka Sokołówka płynącego dotychczas miejską kanalizacją, w normalną regularną rzekę. I niech mi ktoś powie, że słowo satyryka nie ma mocy sprawczej. Kończę, bo strach pomyśleć co w Łodzi może się zdarzyć, kiedy się zagalopuję i napiszę coś o ośnieżonych szczytach ośmiotysięczników na Bałutach, palmach i rafach koralowych Rudy Pabianickiej oraz Dolinie Pięciu Jezior Łagiewnickich niepostrzeżenie przechodzącej w rezerwat żubra na Retkini...

Artur Andrus

Wsiądź do łódki, postaw żagle, weź ster w dłonie i na ustach z dobrą szantą wypłyń na głębokie wody w najpiękniejszym mieście... Łodzi! I nieważne czy masz jacht, żaglówkę czy też kuter, bo wypływasz w morze wyobraźni. Razem pożeglujemy do Ziemi Obiecanej!

Tym wezwaniem chcę zaprosić wszystkich do udziału w międzynarodowym konkursie "The Big Boat Of Humour". To niezwykłe przedsięwzięcie artystyczne ma zwrócić uwagę na nasze miasto jako miejsce wyjątkowe. To w Łodzi mieszkają ludzie, którzy czują ogromną ciekawość świata i chęć przygody - to miasto wielu kultur i tradycji. Magia jednej z najpiękniejszych polskich ulic - Piotrkowskiej, gdzie co roku odbywają się regaty na kółkach - przyciąga turystów z całego kraju.

Wierzę, że udział w konkursie będzie dla artystów ważnym doświadczeniem twórczym, a nagrodzone prace wzbogacą nie tylko pejzaż łódzkiej, ale także światowej kultury i sztuki. Jednocześnie mam nadzieję, że "The Big Boat Of Humour" pozostawi niezapomniane wrażenia, a innych zachęci do odwiedzenia Łodzi - miasta z charakterem.

Jerzy Kropiwnicki
Prezydent Miasta Łodzi

Na światowym oceanie humoru żegluje się ostatnimi czasy bezpiecznie i łatwo. Zbyt wiele nazbyt uczęszczanych szlaków prowadzi, na przekór zdrowemu rozsądkowi i zasadom nawigacji, przez płycizny!

A przecież Ocean to wyzwanie, żegluga to konieczność, satyra wreszcie to jedno i drugie. Łódź nasza jest jednostką zbyt potężną, by wyprowadzać ją wciąż na przybrzeżne, doskonale już spenetrowane akweny. Dlatego w przyszłym roku wyruszymy na poszukiwanie głębi!

Jakub Wiejacki

The Big Boat Of Humour to międzynarodowy konkurs na rysunek satyryczny. Jego pierwsza edycja odbyła się w 2006 roku. Podstawowym założeniem konkursu jest zilustrowanie znanego łódzkiego paradoksu - miasta, które z herbem i nazwą Łódź nie leży nad jeziorem, morzem ani dużą rzeką. Impreza odbywa się pod patronatem Prezydenta Miasta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego.

W tym roku na konkurs napłynęło niemal 120 prac z całego świata. Oprócz Polaków do walki o główną, wartą 10 tys. zł nagrodę, stanęli rysownicy z Czech, Rumunii, Bułgarii, Grecji, Węgier czy Niemiec oraz tak odległych krajów jak Chiny, Nigeria, Australia i Brazylia. Zagraniczni autorzy zadali sobie trud, aby zdobyć informacje o Łodzi. To pokazuje, jak cenny promocyjnie jest konkurs Big Boat Of Humour. Pięcioosobowe jury pod przewodnictwem znanego polskiego satyryka Janusza Stannego za najlepszą pracę uznało "Kapitana" autorstwa Jacka Frąckiewicza.

Konkurs oraz biorący w nim udział artyści są przez organizatorów mocno promowani. W ubiegłym roku wszystkie prace znalazły się w katalogu, dystrybuowanym w Polsce i za granicą wśród ludzi związanych z kulturą i sztuką. Najciekawsze ilustracje zostały wydane w serii pocztówek, które trafiły do łódzkich klubów, hoteli oraz instytucji i były za darmo rozdawane wszystkim gościom. Na Pietrynie stała plenerowa wystawa. Ponadto organizatorzy, wspólnie z "Gazetą Wyborczą" przygotowali serię kubków z konkursowymi pracami, a dochód z ich sprzedaży trafia na cele charytatywne. Tak duża promocja spełnia kilka zadań. Oprócz promowania konkursu i artystów, niesie informacje o mieście oraz instytucjach zaangażowanych w organizację przedsięwzięcia. Ponadto dzięki niej konkurs jest obecny w mieście i świadomości łodzian przez cały rok.

Już teraz zapraszamy do udziału w przyszłorocznej edycji The Big Boat Of Humour.

Piotr Kasiński